niedziela, 31 marca 2013

Rozdział szósty: Panna Meadowes


To było jak porażenie prądem. Tak niechciane, ale jednocześnie tak piękne. Świat nagle zawirował powodując, że zakręciło mi się w głowie. Mimo to przywarłam wargami do miękkich ust Syriusza. Wszystkie zasady i reguły miałam kompletnie w poważaniu. Przymknęłam powieki zupełnie oddając się chwili. Opuszkami palców dotknęłam jego gorącego policzka wpijając się w jego usta. Poczuła jak jedną ręką obejmuje ją w tali i przyciąga mocno do siebie drugą zaś wplótł w moje włosy. W tym momencie nawet nie mogłam się od niego odsunąć, ale ja nawet tego nie chciałam. Przejechałam paznokciami po jego karku czując jak jego ciałem wstrząsają dreszcze.
Odzyskałam trzeźwość umysłu, ale po co miałam przerywać skoro… mi się to spodobało. To tylko chwila, która i tak przeminie, a potem wszystko wróci do normy, więc dlaczego nie mogłabym się zabawić? Nie udało mi się zdusić w sobie myśli, że chciałam się tylko zabawić, ja chciałam znowu go poczuć. Nie byłam w żadnym związku co wiąże się z tym, że nie byłam zobowiązana do jakiejkolwiek wierności. Co innego Syriusz, ale on wiedział co robił.
Oparłam się plecami o ścianę i przyciągnęłam go do siebie za kołnierz jego koszuli. W tym momencie miałam nad nim kontrolę, czułam to. Na moich ustach pojawił się lubieżny uśmiech, kiedy zaczął całować mnie po szyi. Wsunęłam dłonie pod jego koszulę, dłońmi wodząc po jego umięśnionym torsie. Poczułam, że się uśmiechnął. Sama miałam ochotę się roześmiać. Jego dłoń zsunęła się po mojej talii zatrzymując na pośladkach. Spojrzałam na niego spod rzęs przygryzając dolną wargę. Przybliżyłam usta do jego ucha i lekko je przygryzając.
– Pozdrów ode mnie Sarah – wymruczałam, pocałowałam go przelotnie w usta i z dumnym uśmiechem minęłam go ocierając się o niego niczym kotka. Na jego twarzy pojawił się uśmiech satysfakcji. Spodziewałam się, że będzie raczej zawiedziony, albo zły sam na siebie. Nic bardziej mylnego.
- Wyczuwam zazdrość, Meadowes – powiedział tym swoim cholernie seksownym tonem łapiąc mnie za nadgarstek. Przeszły mnie dreszcze. Przeniosłam spojrzenie na jego twarz. Uśmiechał się ironicznie czekając na to czy coś odpowiem. Ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk, na co Syriusz uśmiechnął się szyderczo. Zrobił to specjalnie. Naumyślnie pozwolił mi ponieść się emocjom, aby zobaczyć czy nadal coś do niego czuję. Drań! Rzuciłam mu nienawistne spojrzenie, wyrwałam rękę z uścisku i jak najszybciej oddaliłam się od niego.
Ze sztucznym uśmiechem wzięłam do ręki gitarę akustyczną. Zawsze brzdąkałam w Hogwarcie, kiedy było nudno. Przejechałam opuszkami placów po strunach, nie tworząc jednak jakiegoś określonego dźwięku. Lily momentalnie przeniosła na nią wzrok uśmiechając się promiennie. Szarpnęłam struny i popłynęła melodia. Rudowłosa, aż klasnęła w dłonie, kiedy usłyszała co zamierzam zagrać.
- Mam bilet na długą podróż dookoła świata. Dwie butelki whisky na drogę. Jestem pewna że będę chciała jakąś fajną ekipę. Wyjeżdżam jutro, co powiesz? – nigdy jakoś specjalnie nie umiałam śpiewać. Nuciłam sobie pod nosem, przez co nie można było usłyszeć, że faktycznie fałszuję czy śpiewam czysto. - Kiedy odejdę, kiedy odejdę. Będziesz za mną tęsknić kiedy odejdę. Będziesz tęsknić za moimi włosami. Będziesz za mną tęsknić wszędzie, oh. Będziesz za mną tęsknić kiedy odejdę.
*
Po malutkim pokoiku na poddaszu rozniósł się dźwięk budzika. Przez małe okienko wpadały nikłe promyki słońca. Szafa w rogu pokoju była otwarta na oścież, a z jej środka wywalały się ubrania. Drewniane krzesło było odsunięte od biurka, na którym pełno było przeróżnych materiałów i wszelakich zapisanych pergaminów. Na brzegu blatu stał przewrócony atrament, a orle pióro spadło na podłogę. Wielkie lustro umocowane na drzwiach było obwieszone masą przeróżnych naszyjników, bransoletek, kolczyków i innymi pierdołami.
Otworzyłam jedno oko, zaspana na oślep wyłączyłam budzik, a dłonią przeczesałam włosy. Dochodziła ósma. Jak dla mnie było stanowczo za wcześnie, aby wstawać z cieplutkiego łóżka. Przeciągając się ogarnęłam wzrokiem bałagan jaki panował w pokoju. Na mojej twarzy pojawił się grymas, kiedy pomyślałam, że będę musiała to posprzątać. Zaklęcia domowe nigdy mi nie wychodziły. Chcąc nie chcąc wyszłam spod kołdry kierując się do łazienki. Zimny prysznic na pewno powinien mnie obudzić. Tak, to jest bardzo dobry pomysł.
*
Drobna blondynka weszła do kuchni, a kiedy zobaczyła śniadanie uśmiechnęła się promiennie. Wzrokiem szukając ukochanego ujrzała go jak stał w kącie pomieszczenia i patrzył na nią z uśmiechem Huncwota. Zachichotała cicho i podbiegła do niego oplatając go dłońmi w pasie. Zadarła głowę do góry by móc na niego spojrzeć.
– Jesteś kochany – zaświergotała uśmiechając się szeroko. Mężczyzna zaśmiał się tuląc blondynkę do siebie.
– I jak tam z twoją sukienką? – zapytał po chwili przyglądając się ukochanej.
– Jest prześliczna! Madame Malkin naprawdę się postarała. A do tego mam jeszcze takie cudowne buty! Z takimi małymi diamencikami, wiesz? Padniesz jak mnie zobaczysz wieczorem – mówiła szybko ciesząc się jak małe dziecko, ale on miał jakieś dziwne wrażenie, że sukienki nie uszyła sama Madame Malkin, ale z pomocą jakiegoś blondwłosego potwora.
– Będziemy się dzisiaj świetnie bawić – oznajmił mężczyzna niewidzącym wzrokiem patrząc gdzieś za okno.
– Kocham cię, Syriuszu… – westchnęła po dłuższej chwili Sarah tuląc się mocno do mężczyzny jakby miał jej zaraz uciec. Black zacisnął usta nie mówiąc nic.
*
Słońce już dawno zaszło, a jego miejsce zastąpił księżyc. Na niebie ciągle przybywało migoczących gwiazd. W świetle ulicznych latarni śnieg mienił się sprawiając wrażenie malutkich diamentów. Co jakiś czas słychać było wybuch jakiś fajerwerk. Ostatni dzień roku zapowiadał się wyjątkowo hucznie.
W salonie w jednym z domów niedaleko ulicy Pokątnej siedział przystojny szatyn. Co chwilę nerwowo zerkał w kierunku schodów. Kiedy zaczął już wątpić czy kiedyś zejdzie na dół, stwierdziłam, że dam mu odetchnąć z ulgą. Jego wzrok momentalnie powędrował w moją stronę. Wyglądał na oszołomionego.
– I jak wyglądam? – zapytałam okręcając się wokół własnej osi z szerokim uśmiechem.
– Pięknie… – wyszeptał po chwili mężczyzna mrugając kilkakrotnie.
Czułam się wyjątkowo ślicznie. Blond włosy miałam zupełnie proste i opadały jej swobodnie na ramiona sięgając do połowy pleców. Miałam na sobie dość wyzywającą sukienkę, nad którą siedziałam przez kilka dni. Kawałek czarnego materiału zasłaniał biust, a odkrywał prawie cały brzuch. Był poprowadzony od prawego ramienia do lewego biodra. Jego koniec połączony był z dolną częścią sukienki srebrną klamrą . W miejscu gdzie była błyskotka zaczynało się rozcięcie pokazujące nogi. W uszach miałam srebrne wiszące kolczyki a na stopach, również srebrne, wiązane przy kostce szpilki.
– Pani pozwoli – powiedział szarmancko Marcus stając przede mną i wyciągając w moim kierunku dłoń. Uśmiechnęłam się czarująco i podałam mu rękę, aby po chwili teleportować się z cichym pyknięciem.
                Na zabawę sylwestrową wybraliśmy mugolski klub. Muzyka grała głośno wyrywając do tańca, a kolorowe światełka migotały po sali. Przy barze pełno było ludzi, a barmani dwoili się i troili, aby wszystkich obsłużyć. Ruszyłam w stronę loży, w której siedzieli już moi przyjaciele.
– Gdzie ta blond małpa jest? – zirytowała się Lily bawiąc się pierścionkiem. – Czemu zawsze trzeba na nią tyle czekać. – warknęła widocznie zła, a ja zdusiłam w sobie chichot, gdyż stałam tuż za nią. Mary także z ledwością powstrzymywała cisnący się na usta uśmieszek.
- Cześć Liluś – krzyknęłam dziewczynie do ucha, a ta podskoczyła na miejscu jak oparzona, czym wywołała śmiech u zebranych. Na piorunujące spojrzenie Evans odpowiedziałam słodkim uśmiechem.
– Ale się odpicowałaś – skomentowała Ruda nadal lekko urażona, choć patrzyła na jej sukienkę z wielkim zainteresowaniem. Dumnie uniosłam głowę, jednak po chwili wybuchnęłam głośnym śmiechem, nie umiejąc tak długo być poważna.
– Jak mogłyśmy się tego nie spodziewać – rozbawiona Mary przesunęła się robiąc mi miejsce. Lilce poczochrałam włosy, a Mary dałam buziaka w policzek. Huncwotom posłałam radosny uśmiech, a Sarah najnormalniej w świecie pominęłam.
– Miło panie ponownie widzieć – powiedział O’Conner kłaniając się lekko. Lily puściła mu oczko, a Mary uśmiechnęła uroczo. Byłam zadowolona, że nie musiałam przychodzić sama. Co prawda, do Marca nie czułam jakiś głębszych uczuć, ale był sympatyczny i uroczy.
– Nie lubię go – burknął James patrząc spod byka na mężczyznę.
– Ja też, ale bądźmy mili – rzekł Remus siadając wygodniej.
– Wątpię czy to się uda – powiedział Syriusz uśmiechając się do siebie.
Rzuciłam im piorunujące spojrzenie, a oni wyraźnie się speszyli, że usłyszałam o czym rozmawiają. Co jak co, ale gdyby któryś z nich uraziłby Marcusa miałby ze mną na pieńku.

Ludzie bawili się na parkiecie inni pili trunki w swoich lożach. Większość była już nieźle wstawiona. Wypiłam ostatni łyk Whisky i z hukiem odstawiłam szklaneczkę podrywając się z miejsca. Napotkałam zaciekawiony wzrok przyjaciółek. Posłałam im powietrznego całusa łapiąc Marcusa za rękę. Mężczyzna objął mnie w tali szepcząc mi do ucha jak ślicznie wyglądam. Śmiejąc się pociągnęłam Marcusa na parkiet uśmiechając się rozbrajająco. Odwróciłam głowę i dostrzegłam, że cała reszta też wstaje. To spowodowało, że mój uśmiech stał się jeszcze większy.
Wszyscy szaleli na parkiecie dając się ponieść muzyce. Tańczyłam z Jamesem co chwila wybuchając śmiechem. Zawsze dobrze się z nim bawiłam, był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam. Zrobiłam piruet, a kiedy chciałam spojrzeć na Pottera jego już nie było, a przede mną stał Syriusz.
– Odbijane – powiedział uśmiechając się figlarnie. Odpowiadając takim samym uśmiechem przybliżyłam się do niego i zaczęliśmy tańczyć. Szumiało mi lekko w głowie, ale bawiłam się przewspaniale. W Hogwarcie zawsze do samego rana szalałam na parkiecie. No i nie wypada zapomnieć, że to zawsze z Łapą ostatnia schodziłam ze sceny, bo tylko on był w stanie mi dotrzymać kroku.
– Ładnie dzisiaj wyglądasz – powiedział wprost do mojego ucha.
– Ty też się postarałeś – zachichotałam zarzucając mu ręce na szyję. Już miał się odezwać kiedy przemówił DJ. Wszyscy zatrzymali się, a ja próbowałam utrzymać się na nogach, co chwilę śmiejąc się cicho z powodu ilości wypitego alkoholu.
– Nowy rok zacznie się za 10, 9, 8…
– To już! – zaśmiałam się biorąc od kelnera dwa kieliszki szampana, jeden podałam Syriuszowi.
- … 3, 2, 1!
– Szczęśliwego nowego roku! – zawołałam równo z Blackiem, na co oboje roześmialiśmy się i duszkiem wypiłam szampana, słysząc jak na dworze wyleciało w powietrze pełno fajerwerków.


_______________________________________________________________________
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Nie potrafiłam go naprawić, więc zostawiam tak jak jest. Prawdopodobnie mogą być błędy. Dodatkowo jest to najkrótszy rozdział jaki napisałam.

6 komentarzy:

  1. W sumie, to Dorcas się teraz spotyka z Syriuszem czy Marcusem? Bo w sumie na początku całowała się z Blackiem, a potem idzie gdzieś z tym drugim... Kurczę, troszkę się gubię.
    Najlepszy moim zdaniem był fragment początkowy, z Syriuszem. Myślałam, że to się stało tamtego dnia, kiedy spotkali się u madame Malkin, ale chyba jednak nie? Bo trochę by to w sumie dziwne było, gdyby tak przy pierwszym spotkaniu po jakiejś rozłące zaczęli się obściskiwać, no i Dorcas raczej nie miałaby w pracy gitary...
    Opisy wyszły fajnie, i ogólnie nie miałabym większych zastrzeżeń, gdyby nie to, że nawet po dwóch czytaniach nadal nie do końca chwytam, o co tutaj chodzi. Poszczególne fragmenty są wyrwane z kontekstu, pozbawione dokładnych wyjaśnień, przez co zbyt wiele pozostawiasz w domyśle. Sorry, że tak cię krytykuję, naprawdę nie chcę cię urazić, ale po prostu nie chwyciłam tego klimatu. Wszystko jest dość wybiórcze i pozbawione większej ciągłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to trochę dekoncentrujące. Mam nadzieję, że później wszystko się wyjaśni, gdyż staram się wszystko wyjaśnić i doprowadzić do ładu i składu. Początkowa scena działa się jeszcze w święta, kiedy Dorcas została "porwana" przez Syriusza do domu Potterów.
      Ale dobrze krytykujesz, wiem przynajmniej co robię źle i mam nadzieję, że już w nowo napisanych rozdziałach wszystko się wyjaśni.

      Usuń
    2. Cieszę się, że nie masz focha o tą krytykę ^^. Po prostu nie potrafiłam się tutaj połapać. 2 razy przeczytałam uważnie, ale i tak dużo rzeczy wydawało mi się być niejasnych. Skupiasz się na wydarzeniach, ale nie opisujesz ich głębiej, nie przedstawiasz motywów kierujących bohaterami, ich przeżyć wewnętrznych, a przy pierwszoosobówce jest ważne, by opisać to tak, jak to widzi twoja bohaterka ;).

      Usuń
    3. Dzięki za uwagę. W nowszych rozdziałach idzie mi zdecydowanie lepiej, bo wszystko piszę na świeżo. Mam nadzieję, że już niedługo wszystko się wyjaśni :)

      Usuń
  2. Uważam, że Twoje opowiadanie jest ciekawe i masz niezły styl, ale zgadzam się z Ginger Grant - fragmenty wyrwane z kontekstu, nie wnoszą do treści nic co uatrakcyjniłoby opowiadanie, wręcz przeciwnie powodują w nim zamęt.
    Z reguły nie komentuje opowiadań, ale mam małą prośbę, zdecyduj się w której osobie piszesz,bo notorycznie powtarzające się zdania typu : "Blond włosy MIAŁAM zupełnie proste i opadały JEJ swobodnie na ramiona sięgając do połowy pleców.", "No i nie wypada zapomnieć, że to zawsze z Łapą ostatnia SCHODZIŁA ze sceny, bo tylko on był w stanie MI dotrzymać kroku." itd. są dekoncentrujące.
    I jeszcze pod koniec rozdziału znalazłam "fajerwerk" powinno być "fajerwerków".

    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi fragmentami to wiem. Ale staram się by w rozdziałach pisanych już na nowo wszystko wyjaśnić i poukładać. Tak jak Ginger kiedyś zauważyła nagle z dupy Dorcas zaczęła przyjaźnić się z Gryfonami kiedy sama jest ze Slytherinu, dlatego pojawi się na pewno retrospekcja.
      Z tymi osobami to miałam nadzieję, że wszystko poprawiłam. Otóż kilka rozdziałów, już nie pamiętam ile, zostały napisane dwa lata temu w narracji trzecioosobowej, a teraz postanowiłam, że napiszę je w pierwszej i to pewnie dlatego, ale zaraz postaram się wszystko poprawić.
      Nad tym słowem siedziałam chyba dwie minuty :D Word pokazywał mi, że słowo "fajerwerków" jest nie poprawne i już sama nie wiedziałam jak mam napisać.
      Dziękuję, że wpadłaś i skomentowałaś :)

      Usuń